BRACIA

Jason w swoim pokoju wypełniał plecak gratami i rupieciami, gdy wszedł Sniv.

- Wychodzisz? Mogę iść z tobą? Nudzi mi się dzisiaj...

Jason spojrzał na brata, potem odwrócił się do torby i powiedział:

- Nie.

- Czemu nie? Gdzie idziesz?

- Na spotkanie z Niklasem i Fabianem.

- Więc? Dotąd ci to nie przeszkadzało. I czasami widywałem się z nimi bez ciebie.

- Nie dzisiaj, Sniv.

- Jason, nie chcę spędzić całego dnia przed telewizorem; pójdę!

- Vince, nie chcę żebyś był dzisiaj z nami, rozumiesz? Teraz wyjdź z mojego pokoju!

Sniv chciał agresywnie odpowiedzieć, ale widział że brat nie jest w nastroju, więc po prostu rzekł:

- Dobra. Rób co chcesz!- i wyszedł głośno trzaskając drzwiami.

Dziesięć minut później, Jason i Niklas ruszyli na rowerach w kierunku domu Fabiana. Gdy tylko dotarli, usłyszeli głośną muzykę dobiegającą z domu. Chłopcy wymienili wymowne spojrzenia i weszli do środka.

- Cześć, pani Waitaweill! - powiedzieli równocześnie.

- Dzień dobry chłopcy! - zawołała mama Fabiego przekrzykując muzykę. - Może zabierzecie go gdzieś?

- To jest dokładnie powód, dla którego tu przyszliśmy, pani Waitaweill! Proszę się nie martwić! - odpowiedział Niklas równie donośnym głosem.

Oboje wbiegli, bez pukania, do pokoju Fabiana. Tutaj muzyka była tak głośna, że Fabian ich nie zauważył. Stanęli w drzwiach patrząc na przyjaciela, który był ubrany tylko w majtki i pasek z gitary. Fabian wył, skakał i śpiewał stary hit grupy Queen. Gdy w końcu dostrzegł Niklasa i Jasona, zarumienił się na czerwono niczym papryka (podobno wcale nie chodziło o to, że był bez ubrania, ale... Zresztą nieważne, dla chłopców był to po prostu cudowny widok) i wyłączył muzykę.

- Uhm... eee... Nie wiedziałem, że tu jesteście.

- Wiemy - odpowiedział Jason ze śmiechem - I to jest najzabawniejsze.

- Zbieraj się, Fabi. - kontynuował Niklas - Ubierz się, (choć wcale Niklas tego nie chciał, ale sytuacja zmuszała)! Musimy iść do specjalnego miejsca!"

- Hmm, no cóż, nie wiem, planowałem ćwiczyć grę na gitarze cały dzień...

Wtedy Niklas zaczął zbliżać się do Fabiana z podstępnym uśmieszkiem.

- Nie dzisiaj, mój drogi, zaplanowaliśmy coś innego i potrzebujemy cię.

- No cóż, naprawdę nie jestem w nastroju...

- Łap go, Jason!

- Co! Nie! Hej! Proszę! Cha-cha, nie, nie łaskoczcie mnie... ostrożnie! Hi-hi-hi... Moja gitara!

W tym momencie Niklas i Jason rozbroili Fabiana, który wciąż się śmiał, podczas gdy palce łaskotały go wszędzie, WSZĘDZIE.

- Cha, cha! Proszę, przestańcie! Nie mogę tego znieść, he-he-he! Pójdę! He-he... Pójdę z uchachacha...

- Trzeba było tak od razu! - skwitował Niklas gdy tylko odstąpił od brzucha Fabiana.

- Ale... gdzie... idziemy? - zapytał Fabian leżąc bez tchu na podłodze.

- Nigdy nie zgadniesz! - odrzekł Jason. Lecz zamiast wstać, wykorzystał sytuację, aby przytulić się do Fabiana. - Niklas wpadł na najlepszy ze swoich pomysłów!

- Mam nadzieję, że lepszy od łapanie królików na polach pana Ruperta!

- Zapomnij o tym! - powiedział Niklas urażonym tonem - Skąd mogłem wiedzieć o psach? Jednakże, dzisiaj idziemy... ta-da-da-da-daaaam!... ŁOWIĆ ŻABY!

* * *

- Wciąż nie rozumiem, jak chcecie złapać te żaby? - powiedział Fabian łamiąc cienki patyk, aby użyć go jako wędki.

- Zobaczysz - odpowiedział Niklas, wyciągając kosz z przebitymi otworami. - Mój tata nauczył mnie tej techniki lata temu.

Chłopcy stali na starym, drewnianym moście. Droga do mostu zawsze świeciła pustkami, ponieważ nie wytrzymałby już naporu samochodów. Obecnie używany był tylko przez spacerowiczów i rowerzystów. Rosnące wokół drzewa rzucały na chłopców miły cień. Byli pewni, że będą się świetnie bawić. Pod mostem znajdował się płytki strumyk pełen rechoczących żab, które czekały na chłopców.

- Zabrałeś wszystko? - Niklas zapytał Jason.

- Jasne: żyłkę, pieczoną wołowinę, nóż. Jesteś pewny, że nie potrzebujemy haczyków? - Oczywiście.

Niklas wziął od Jasona żyłkę, od Fabiana wędkę i połączył je ze sobą. Później wziął nóż i przygotował małe kawałki pieczonej wołowiny.

- Żaby jedzą pieczoną wołowinę? - zapytał z niedowierzaniem Fabian.

- Ty jesz, to dlaczego one miałyby nie chcieć? - odrzekł nad wyraz logicznie Niklas, po czym przywiązał kawałek pieczeni do końca żyłki i wstał.

- Gotowe!

Niklas podszedł do barierki i pozwolił żyłce opaść. Przyjaciele stanęli za nim, wciąż zdumieni i obserwowali kawałek mięsa, który Niklas zręcznie opuszczał nad żaby, naśladując muchę. Nagle jedna z żab chwyciła i Niklas zawył. Trójka chłopców mogła obserwować, jak żaba leci w stronę nieba. U szczytu trajektorii, żaba puściła przynętę i znowu była wolna.

Oczywiście, pomyśleli ze zrozumieniem Jason i Fabian. Gdy tylko żaba dotknęła podłogi mostu, oboje pobiegli w jej kierunku z przeciwnych stron. Żaba była szybsza i odskoczyła, więc Niklas odłożył wędkę i rzucił się na pomoc. Przez kilka minut śmiech rozbrzmiewał w lesie, podczas gdy skakali ze strony na stronę, do przodu i do tyłu próbując złapać małego zielonego diabełka. W końcu Jason złapał żabę i podniósł ją triumfalnie.

- Oto prawdziwy, żabi bohater! - powiedział, a chłopcy włożyli bohatarskiego więźnia do jednego z koszy.

- Teraz moja kolej! - rzekł Fabian podnosząc wędkę.

Spędzili całe popołudnie śmiejąc się i biegając za żabami. Naprawdę mieli dobrą zabawę, ale wkrótce nadeszła pora, aby wracać do domu. Teraz chłopcy musieli zdecydować, co zrobić z małą zieloną armią w koszykach.

- Moja mama pewnie by się ucieszyął, gdyby mogła je usmażyć - powiedział Jason.

Całą trójka popatrzyła się na siebie porozumiewawczo i bez słowa otworzyli wszystkie pojemniki. Stali na moście patrząc na żaby skaczące we wszystkich kierunkach, dopóki ostatnia nie osiągnęła wolności strumienia. Teraz chłopcy poczuli się lepiej i wrócili do rowerów.

Po drodze, spotkali Martina i Keitha, którzy również wracali do domu.

- Cześć, koledzy! - powiedział przenikliwym głosem jeden z nich. - Gdzie byliście?

- Cześć! - odpowiedzieli chórem, a Niklas kontynuował.

- Byliśmy na moście łapać żaby.

- Super! - powiedział mały chłopiec. - Następnym razem weźcie nas ze sobą, co?

- Jasne!

- Wiecie, też mieliśmy dużo zabawy. Spędziliśmy cały dzień udając braci!

Niklas i Jason byli zaskoczeni pozornie niewinną uwagą Martina.

- No cóż, musimy już iść, do zobaczenia!

- Na razie - wyjąkał Niklas zaszokowany.

Gdy obaj chłopcy byli już wystarczająco daleko, Niklas i Jason spojrzeli prosto na Fabiana. Mała łza spływała z jego policzka. W mgnieniu oka Niklas zsiadł z roweru i pospieszył pocałować łzę.

- Proszę, Fabi, nie bądź smutny - rzekł delikatnie.

- Przepraszam, chłopaki. Wiem, że próbowaliście. Ale myślałem o nim cały dzień. Nie mogę dłużej udawać... - odpowiedział Fabian łkając.

- Fabi, nie mów tak. Wiesz, że przy możesz być sobą . - powiedział Jason.

- Ale dzisiaj jest dokładnie rok, od kiedy odszedł . Rok temu, o tej porze, żegnaliśmy się ze sobą... Gdyby tylko był moim prawdziwym bratem... Och, Jeremy, Jeremy, czemu nie jesteś moim bratem? - Fabian już płakał, a Niklas i Jason nie wiedzieli, co zrobić.

- Gdybym tylko miał jego numer telefonu... Nie mogę nawet posłuchać jego głosu... Dlaczego? Gdyby był moim bratem, spędziłby dzień razem z nami... A zamiast tego...

Niklas spróbował ostatniej taktyki, modląc się w duchu, aby nie pogorszyło to sytuacji.

- Pomyśl o tym - powiedział. - Gdybyście byli prawdziwymi braćmi, prawdopodobnie nie kochałbyś go tak bardzo. Pewnego dnia znowu się spotkacie i będziecie szczęśliwi, i to dlatego, że NIE jesteście braćmi. - Ta uwaga nie odniosła żadnego efektu, więc kontynuował dalej - Na przykład, byłbym szczęśliwy, jeśli obcy statek porwałby Tinę i zabrał ją na inną planetę...

- Tak! - dodał Jason.

- ...i pomyśl o Jasonie i Snivie...

- Że co? - zawołał zaskoczony Jason.

- ...Nigdy nie jest miły dla swojego młodszego brata, tylko dlatego że są prawdziwymi braćmi - Rzeczywiście nie była to prawda, Niklas wiedział o Jonathonie, ale cel uświęca środki - I dlatego nie zabrał go dzisiaj ze sobą.

- Serio, Jason? - powiedział Fabian - Jesteś przwdziwym szczęściarzem mając przy sobie Sniva, a zawsze źle go traktujesz. Czasami mnie tym wkurzasz.

Słysząc te słowa Jason zaczerwienił się ze złości.

- Chcecie coś wiedzieć? Czasami wy dwaj jesteście naprawdę GŁUPI! - i odjechał. Niklas i Fabian byli tak zdziwieni, że nie byli w stanie niczego zrobić.

- Powiedziałem coś złego? - zapytał Fabian.

- Nie wiem. - odzrekł Niklas.

Tego wieczoru, Fabian był w swoim pokoju słuchając spokojnej muzyki. Pani Waitaweill wyrwała go z tego smętnego stanu:

- Fabi? Telefon!

Fabian dokuśtykał przygnębiony do telefonu w holu i podniósł słuchawkę.

- Halo? ...JEREMY!

Tymczasem w domu Van Masonów Jason wszedł do dużego pokoju i zastał tam Sniva, który zasnął na kanapie. W telewizji leciał jakiś głupi program. Stał przez chwilę, obserwując śpiącego brata. Potem podszedł do niego i przytulił go jedną ręką.






Autor: Sevian     Rysunki: Niklas Edlund     Tłumaczenie: A.V.     Tytuł oryginału: "Brothers"